Do każdej podróży z dzieckiem trzeba sie dobrze przygotować, do dalekiej tym bardziej. Każdy kraj jest inny, a każda podróż jest dużym wyzwaniem organizacyjnym. Można jednak wypracować pewien schemat/plan działania, który ułatwi ogarniecie wszystkich rzeczy. My mamy o tyle łatwiej, że Julka jest świetnym dzieckiem do podróży i jest do nich zawsze entuzjastycznie nastawiona. Zawsze pierwsza pakuje swoje rzeczy (a od niedawna swoja walizkę) i opowiada wszystkim wokoło gdzie niedługo pojedziemy. Nie wszystkie dzieci lubią podróże. Od razu na myśl przychodzi mi mały chłopiec, który cały powrotny lot z Meksyku do Europy spędził szlochając na rękach swojej mamy, która ledwo dawała radę go utrzymać. W tym czasie Julka spala spokojnie obok.
Niektóre linie lotnicze w lotach długodystansowych wyposażone sa w kołyski dla maluchów. Dla nas okazało się to bardzo pomocne podczas kilku lotów (zwłaszcza w trakcie 15-godzinnego lotu z Włoch do Chile:) Gdy dziecko skończy 2 lata, ma już swoje osobne miejsce na pokładzie samolotu (niestety pełnopłatne), jednak daje to niezbędna przestrzeń do w miarę wygodnego spania. Fajnie, gdy samolot wyposażony jest w indywidualny system rozrywki. Ostatnio kilka godzin lotu z Europy na Florydę (i z powrotem) zleciało nam na układaniu wirtualnych puzzli i dopasowywaniu kolorów i kształtów w ulubionej grze z kaczorem Donaldem. Pod ręką tez zawsze mamy tablet (choć staramy się go jak najmniej używać 🙂 i jakieś gry, kolorowanki. W naszym przypadku pozwala to bezproblemowo przetrwać każda podróż, nawet najdłuższa.

Większy problem zaczyna się, jeśli chodzi o jedzenie. I mam na myśli nie tylko posiłki na pokładzie samolotu, ale wszystkie produkty spożywcze, w które musimy zaopatrzyć się przed podrożą, a które pozwolą nam przetrwać cały wyjazd. Julka jest niestety niejadkiem i to bardzo wybrednym. Ma swoje ulubione produkty i dania, innych nawet nie tknie. Inna sprawa, ze nie wszystko pozwalamy jej jeść na drugim końcu świata. Ale o tym później.
Posiłki serwowane na pokładach linii lotniczych pozostawiają dużo do życzenia. Wiadomo, różne linie, różny standard. Jednak w większości są to już jakieś przetworzone, odgrzewane dania, które nawet nam ciężko przełknąć. Dlatego warto zaopatrzyć się we własny prowiant dla dziecka. W naszym przypadku są to głównie kanapki, owoce, biszkopty i inne suche przekąski. Bardzo dobrze spisują się tez musy owocowe, Julka bardzo je lubi i pochłania w naprawdę dużych ilościach.
Będąc za granicą bardzo dbamy o higienę. Oprócz antybakteryjnych mokrych chusteczek, których mamy ze sobą zawsze mnóstwo, mamy tez różne żele antybakteryjne i coś, co do tej pory sprawdziło się w trakcie każdej podróży – mały czajnik bezprzewodowy. Gdy Julka była mniejsza, przydawał się do wyparzenia butelek czy smoczka, jednak często po prostu używamy go do przegotowania wody, nawet butelkowej. Warto pamiętać, by zabrać ze sobą odpowiednia przełączkę do kontaktu, jeśli jest to potrzebne.
Sporo czasu w przygotowaniach do podróży zajmuje wybór odpowiedniego hotelu. Cały czas staramy się, by nasze wyjazdy były w miarę możliwości niskobudżetowe, niestety jednak podróżując z małym dzieckiem, trzeba ustalić sobie jakiś minimalny standard. Bardzo ważna jest oferta cateringowa. Dla nas minimum to śniadania, jednak dążymy do tego, żeby było to więcej posiłków. Ale wszystko zależy od charakteru naszego wyjazdu.
Jak już wcześniej wspomniałam, bardzo zwracamy uwagę na to, co Julka może jeść za granica. Staramy się w ten sposób zminimalizować ryzyko wystąpienia jelitówki bądź innych problemów brzuszkowych. Przed każdym wyjazdem i też w trakcie jego trwania podajemy Julce probiotyk (dobrze spisuje sie Biogaja). Generalnie nie pozwalamy jej jeść np. jajek, pić shake’ow, rozcieńczonych soków itd. Pod tym względem jesteśmy trochę przewrażliwieni, ale lepiej chuchać na zimne 🙂
Rezerwując hotel, patrzymy też na to, jakie ma udogodnienia dla dzieci. Skromny plac zabaw jest kompletnym minimum 🙂 Dużo hoteli posiada specjalne kąciki zabaw lub nawet kluby dla dzieci. Podczas ostatniego wyjazdu na Bahamy, plac zabaw po śniadaniu był stałym punktem programu podczas całego wyjazdu.

Podróż z małym dzieckiem nigdy do końca nie jest przewidywalna. Generalnie musimy być przygotowani na każda ewentualność, być dobrze zabezpieczeni i mieć otwarty budżet 🙂 Przykładem może być nasz niedawny powrót z Bahamów na Florydę – mimo, ze mieliśmy wykupiony rejs promem, musieliśmy dokupić lot powrotny, bo okazało się, ze Julka ma mocna chorobę morska i bardzo źle zniosła wcześniejszą podróż. Maga ważne jest też ubezpieczenie samej podróży i kosztów rezygnacji z podróży, ale o tym już pewnie napisze Tomek w jednym z kolejnych postów.