Przed 2 tygodniami mieliśmy okazję wypożyczyć auto w Maladze na 4 dni. Wybór padł na wypożyczalnię FireFly. Wprawdzie mieliśmy już raz bardzo dobre doświadczenia z nimi, ale było to na lotnisku w Gironie, a już przekonałem się, że jedna sieciówka potrafi mieć przeróżne praktyki i standardy w różnych lokalizacjach (np. Goldcar). Tamten wynajem miał miejsce w 2014 roku. Braliśmy wówczas pełne ubezpieczenie auta.
Padło na Firefly, bowiem tylko oni oferowali wynajem w terminalu do 0:00. Wiele wypożyczalni czynne ma do 23:00, kasując 40 EUR za odbiór auta po godzinach pracy. Planowany przylot mieliśmy wprawdzie 22:50, ale prawdopodobieństwo tego, że do 23:00 stawiłbym się w okienku wypożyczalni, było niskie – brałem pod uwagę ryzyko odladzania samolotu przy wylocie z Berlina (co faktycznie nastąpiło).
Spodziewałem się, że może nie być lekko – FireFly w Maladze ma fatalne opinie. Mnóstwo negatywnych komentarzy o wyłudzeniu odszkodowania przez wypożyczalnię. Teoretycznie nas ten problem nie powinien dotyczyć – mamy “zewnętrzne” ubezpieczenia wynajmu aut. Jedno opiewające na 6.000 GBP wkładu własnego i 100.000 GBP w przypadku wynajmu bez ograniczenia odpowiedzialności do wkładu własnego. Drugie, skromniejsze – do 1.000 EUR – w pakiecie przy jednej z naszych kart kredytowych.
Auto wypożyczyłem korzystać z ulubionego pośrednika http://easyterra.com. Często mają lepsze oferty niż te oferowane bezpośrednio na stronach wypożyczalni. Tym razem zaoferowali brak limitu kilometrów. Za 4 dni zapłaciłem 14,50 EUR i “przepłaciłem” decydując się na większe auto, tańsze było dostępne za 50% tej ceny.
Ze względu na opóźnienie lotu do stanowiska FireFly dotarłem krótko przed północą. Obsługujący mnie pracownik stwierdził, że z ubezpieczeniem płacę tyle i tyle. Nawet nie dosłyszałem kwoty, bo uwagę moją przykuło słowo kluczowe “z ubezpieczeniem”. Nie chciałem ubezpieczenia i od razu sprzeciwiłem się. Podła praktyka, gdzie zamiast przedstawić różne opcje i zapytać o prefencję, wciskają ubezpieczenie. Powiedział to tak szybko, że jestem przekonany, iż niedoświadczeni w wynajmie aut poszliby na tę opcję. Wyraźnie niezadowolony z mojego wyboru groźnie ostrzegł, żebym pamiętał, że jestem odpowiedzialny za auto do wysokości wkładu własnego 1250 EUR. Standardowo ściągnał też depozyt z karty kredytowej.
Droga do auta była długa, FireFly ma miejsca w najbardziej odległej strefie parkingu podziemnego lotniska. Dotarliśmy około 0:30 do auta. Stało słabo oświetlone. Musiałem narobić fot całego samochodu, aby mieć dowód w przypadku, gdyby chcieli przypisać mi jakieś istniejące szkody w aucie. Wprawdzie w kontrakcie miałem pozaznaczane dotychczas zarejestrowane uszkodzenia, ale przy bardzo zmęczonej Julii nie chciałem tracić czasu na porównanie – i tak nie miałem już komu zgłosić potencjalnych odkryć. Zdjęcie poniżej pokazuje zawarte w kontrakcie uszkodzenia auta.

Autem był Opel Zafira, 50.000 km przejechane. Stan zaskakująco słaby – silnik coś nie bardzo, ale nie stanowiło to de facto żadnego problemu.
Po 4 dniach wynajmu zatankowałem pod korek kilkanaście kilometrów od lotniska i przyjechałem oddać auto. Sami narobiliśmy sobie niepotrzebnego ciśnienia, bo mając do wyboru bufor na oddanie auta i 1/2h na plaży, wybraliśmy drugą opcję 🙂 Przyjechaliśmy na lotnisko, wjechałem na parking FireFly i poprosiłem o sprawdzenie samochodu. Pracowniczka najpierw zażądała przedstawienia rachunku ze stacji paliw. O ile pierwszy raz spotkałem się z taką praktyką, o tyle rozumiem, że odczyt nie wystarczył – nie raz doświadczyłem sytuacji, że ledwo wyjechałem z lotniska, a wskaźnik poziomu paliwa w baku zjechał. Pewnie przyjęte jako maksymalnie zatankowane auta wypożyczają dalej. Rachunek dokładnie przestudiowała, zastanawiałem się, czy przyczepi się, że tankowane kilkanaście km od lotniska a nie na najbliższej stacji. To odpuściła, ale czekało mnie najlepsze – kontrola uszkodzeń auta.
Najpierw przyczepiła się do lusterek – w sumie nie dziwne, zobaczcie zdjęcie (zrobione na szczęście przy wynajmie auta). Zobaczcie, jak lusterka oznaczone zostały w kontrakcie – nietknięte, nieśmigane!

Rzuciła tekst w stylu “pokaż zdjęcie, albo płacisz”. Pokazałem. Szukała dalej. Skończyły się oczywiste uszkodzenia/rysy, przeszła do szukania latarką. Znalazła coś na tylnych drzwiach. Zobaczcie kolejne zdjęcie, jest zrobione krótko po tym, jak odkryła rysę.

Zrobiłem jeszcze jedno zdjęcie. Musiałem użyć lampy błyskowej, żeby wychwycić w końcu na zdjęciu tę ryskę.

Dodam, że ta ryska chwila wcześniej została popalcowana, to też pomogło ja wychwycić na tym zdjęciu. Sytuacja podobna, jak z lusterkiem – “pokaż zdjęcie albo płacisz”. Niestety, nie kojarzyłem tej rysy. Poprosiłem ją o chwilę, szukałem wśród zrobionych zdjęć. Znalazłem jedną fotkę tej części auta, ale na tyle nieoświetloną, że nie było szans udowodnić istnienie tej ryski. Kobieta poganiała mnie mocno, gonił też czas – do lotu zostało niewiele ponad godzinę, a mieliśmy bagaż rejestrowany do odprawy. W którymś momencie poszła sobie. Ja dysponowałem tylko wspomnianym zdjęciem:

Uznałem, że jeśli pokażę jej to zdjęcie, będę “winny” – stwierdzi, że fakt, że zdjęcie nie pozwala ukazać rysy tożsamy jest z faktem, że jej nie ma. Nie chciałem też iść na wojnę z nią, bo uciekał nam czas. Łaskawie podeszła po prośbie z uzasadnieniem, że blisko do lotu. Powiedziałem jej, że nie mam tego zdjęcia. Chwilę trwało, ale w końcu odpuściła. Depozyt zwrócili w całości.
Mimo, że przy zewnętrznym ubezpieczeniu nie traciłbym nic poza czasem i trochę papierologii, bardzo chciałem tego uniknąć. Udało się, choć kosztowało to sporo czasu i niepotrzebnych nerwów. Niestety, moje wrażenie z wynajmu z FireFly jest fatalne i daję tej wypożyczalni czerwoną kartkę…
2 comments
Zastanawiam się właśnie nad wypożyczeniem auta w Maladze i także rozważam firmę Firefly. Jak wysokie było ich ubezpieczenie ‘na miejscu’. Myślisz, że decydując się na to pełne ubezpieczenie uniknęlibyśmy kaucji kartą kredytową i robienia zdjęć ? Tak, aby po prostu oddać kluczyki i koniec współpracy?
Cześć Magda, dzięki za maila. Nie pamiętam, ile zaproponowali, ze względu na to nasze ubezpieczenie zewnętrzne nie słucham ofert 🙂 Rzuciłem okiem na ich stronę – zasymilowałem wynajem Opla Corsy na 5 dni w Maladze w grudniu, chcą 18 EUR za dobę za pełne ubezpieczenie. Odpowiadając na Twoje pytanie – tak, decydując się na ich pełne ubezpieczenie nie płacisz depozytu, nie musisz robić zdjęć, gdyż auto możesz oddać choćby zmiażdżone;) Powodzenia na miejscu, Andaluzja jest cudowna i to cały rok! Pytaj śmiało, jeśli masz jakieś wątpliwości.